środa, 5 sierpnia 2015

Apple! - why don't you do something!?

 Apple! - why don't you do something?



Spodziewam się, że duża część Was ma podobne odczucia co do ciągłej wymiany kabla.
Dzisiaj żywot zakończył kolejny kabel do mojego iPhone'a. 
Próbowałem kabli najróżniejszych firm, nawet zamówiłem kilka takich kabli na Aliexpress.com, niestety jak się później okazało były to kable jednorazowe, co więcej, podarowałem kilku osobom takie kable i zebrałem cięgi za to co im daje, jak po jednym zastosowaniu wyrywała się wtyczka...
Przyznaje się do tego, że często kabel "wyciągam" w pośpiechu, często tez telefon ładuje w samochodzie, co zwiększa eksploatacje kabla, próbowałem wielokrotnie wyrobić w sobie nawyk wolnego, trzymającego za wtyczkę wciągania kabla z telefonu, niestety starego konia nowych sztuczek się nie nauczy...
Znajomi moi borykają się z tym samym problemem, niestety nowy kabel kosztuje 89zł co nie czyni go tanim i trudno się wydaje 89zł co kilka miesięcy, frustracja sięga zenitu.
Na szczęście z pomocą przyszła mi moja znajoma która jakiś czas temu pokazała mi swój kabel który używa od około roku, sam kabel, po roku używania jest w niezmienionej postaci. 
Zrobiłem kilka testów jak kabel się zachowuje przy wkładaniu, wyciąganiu z gniazda, śmiało mogę powiedzieć, ze materiały zastosowane do wyprodukowania tego kabla są bardzo sztywne i bardzo dobrej jakości.
Czegoś takiego szukałem, niestety, podobnie do kabla od Apple, cena jest dość wygórowana jak za "kabel do telefonu". Zaryzykowałem i zamówiłem.
Kabel nazywa się Le Cord i kosztuje około 130zł.
Przesyłka na szczęście jest darmowa.


2 komentarze:

  1. By doprowadzic kabel do takiego stanu jak ten na zdjeciu tu musisz go chyba trzymac w....... tylku owcy i wyrywac go kombinerkami pod katem z iPhone

    Od lat kupuje i sprzedaje sprzet Apple - co 2 generacje mam nowy iPhone - NIGDY PRZENIGDY nie widzialem w taki stanie ORYGINALNEGO kabla Lightning!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartku, to wychodzi na to, ze jestes wyjatkiem potwierdzajacym regułę. Mam stos znajonych ktorzy maja ten sam problem. Zrob maly research wsrod znajomych:)

    OdpowiedzUsuń